czwartek, 17 stycznia 2019

Recenzja: Alice Merton "Mint"


O Alice Merton świat usłyszał w 2017 roku. W niespodziewanie gładki sposób stosunkowo młoda szatynka zawładnęła sercami słuchaczy za pomocą tanecznego singla No Roots, który wielu do dziś wspomina z sentymentem. Niemal dokładnie dwa lata po jego premierze, Alice zdecydowała się przedstawić nam wyniki pracy nad jej debiutanckim albumem o orzeźwiającej nazwie Mint.

W tej oto recenzji postaram się odpowiedzieć na pytanie, czy są szansę, abyśmy poczuli miętę do krążka 25-latki o skomplikowanych niemiecko-kanadyjsko-brytyjskich korzeniach?



Learn to Live 4/5
Album Mint rozpoczyna pełnokrwisty riff gitarowy, rzadko spotykany w popowych kompozycjach. Po raz ostatni słyszałem coś takiego na gruncie lekkiego gatunku u Katy Perry, dokładniej w piosence Circle The Drain. Sama Alice momentami przypomina mi tu uwielbianą przeze mnie Foxes. Learn To Live to ciekawe popowo-rockowe wprowadzenie do albumu artystki urodzonej we Frankfurcie nad Menem.

2 Kids 4,5/5
W 2 Kids w głosie Merton słychać więcej dramaturgii - da się odczuć autentyzm historii, o której artystka stara nam się opowiedzieć. Refreny przypominają tu budowę typową dla repertuaru MØ, czyli dodanie do linii wokalu dodatkowych okrzyków w tle. Całość jest naprawdę więcej niż zgrabna, na dobrą sprawę nie mam się do czego przyczepić.

No Roots 5/5
Jeśli kojarzycie Alice Merton, znacie również No Roots. Piosenka, która ochoczo zaprasza nas na parkiet zdobyła uznanie w wielu europejskich krajach (wśród wyjątków jest m. in. Wielka Brytania), w tym także w naszej ojczyźnie. Osobiście uznałem No Roots za jeden ze stu najlepszych utworów 2017 roku. Nadal podtrzymuje bardzo wysoką punktację dla tej propozycji.



Funny Business 4/5
Nieco ponad tydzień temu w internecie pojawił się wideoklip do powyższego utworu w reżyserii samej wykonawczyni. I choć wykorzystuje on dość powszechny motyw, ogląda się go całkiem nieźle. Jeszcze lepiej wypada sam kawałek. Ponownie panna Merton pozwala nam podelektować się nienachalnym tanecznym popem doprawionym dźwiękowymi niuansami.Człowiek po prostu ma frajdę ze słuchania takiej muzyki.



Homesick 3/5
Dochodząc do połowy płyty, zaczynam zdawać sobie sprawę, że może okazać się ona jednym z najlepszych debiutów tego roku. Początek Homesick zdaje się potwierdzać moją tezę. Oryginalne dźwięki keyboardu wydają się być receptą na kolejny solidny kawałek. Niestety dobre wrażenie skutecznie rujnuje nieprzemyślany, lakonicznie poprowadzony refren. Utwór ma kilka ciekawych fragmentów, jak choćby poprowadzony przy delikatnym akompaniamencie gitary mostek, ostatecznie jest jednak rysą na gładkiej jak dotąd powierzchni wydawnictwa Mint.

Lash Out 4,5/5 
Nie pierwszy już przykład fenomenalnej, pozytywnej muzycznej energii na albumie Mint. Nóżka sama chodzi, na twarzy pojawia się uśmiech. Zapadające w pamięć takty utworu wydają się bić radośnie z rytmem serca. Trzeba przyznać, że wybór singli Alice ma opanowany do perfekcji.




Speak Your Mind 5/5
Czekałem na spowolnienie, zastanawiając się w jakie środki zostanie ono zaopatrzone. Jak się okazało wykonano to z efektem wow! Inna twarz Alice na debiucie może zafascynować. Kompozycja Speak Your Mind podąża trochę w stronę twórczości Jessie Ware. Wysmakowane, dopieszczone dźwięki i niesamowity klimat - jestem pod ogromnym wrażeniem już po pierwszym przesłuchaniu tej propozycji.

I Don’t Hold a Grudge 5/5
Witamy lata 80-te na pokładzie. Ewidentny kandydat na następny singiel. Pierwszorzędny beat, omijający jednak tereny tandety tym razem połączony został ze świetnym pianinem. Wisienką na torcie są dźwięki syntezatorów rodem z piosenek grupy MGMT.

Honeymoon Heartbreak 4/5
Wszystkie kompozycje z krążka Mint ukazują niepowtarzalność głosu panny Merton, Honeymoon Heartbreak robi to jednak najrzetelniej. Melancholijna ballad,a przywodząca na myśl płyty Angusa & Julii Stone, na pewno podbije serca wielbicieli spokojniejszych klimatów.

Trouble in Paradise 2,5/5
Tuż przed końcem mamy okazję zapoznać się z drugim na albumie Mint "przeciętniaczkiem". Niniejszy utwór niestety jest najsłabszym na płycie. Nie ratują go nawet werbalne próby wprowadzenia nieschematycznego akcentu w formie "mini-beat-boxu". Pominięcie tej propozycji jest raczej wskazane.

Why So Serious 4,5/5
Kolejny kawałek, który mógł dotrzeć do Was przed premierą Mint. Nie pierwszy na wspomnianym albumie przykład doskonałego wykorzystania bassu, świetnie kreującego nośność kompozycji. Chyba nikt mi nie powie, że nie słucha się tego z przyjemnością. Może dlatego, że jest w tym piękna lekkość dźwięków. Piosenkę Why So Serious odnajdziecie na mojej playliście podsumowującej ubiegły rok.



Podsumowanie: Po sukcesie singla No Roots wielu (w tym niestety ja) miłośników muzyki nie wierzyło w dalsze sukcesy Alice Merton. Artystka  poprzez kolejne prezentowane światu piosenki, postanowiła jednak skutecznie zamknąć usta niedowiarkom. Kropką nad i jest wydana dziś płyta Mint. Krążek jest bowiem zlepkiem wyśmienitych inspiracji sklejonych oryginalnością Alice. Mimo, że mamy dopiero styczeń, jestem przekonany, że wydawnictwo 25-latki okaże się jednym z najbardziej wciągających odkryć tego roku. Życzę każdej piosenkarce takiego debiutu!

Ocena punktowa: 4,13/5

Biorąc pod uwagę głosy, które do mnie docierały, postanowiłem w tym roku nieco złagodzić swoje oceny dotyczące płyt. Oprócz wyciągania średniej z poszczególnych składowych albumu, od tej pory przyznawał będę dodatkowe bonifikaty (o ile wydawnictwo na nie zasłuży). W przypadku Alice Merton warto docenić, że Mint to naprawdę unikatowy debiut w wielkim stylu. Nagradzam to zatem dodatkowym 0.2 punktu.

Ocena końcowa: 4,33/5




Ostatni wpis na blogu: Recenzja: Taking Back Sunday "Twenty"


Wszystkich, którzy nie polubili jeszcze Galaktyki Muzyki na Facebooku, bardzo do tego zachęcam. Na moim profilu na wspomnianym portalu czeka na Was bowiem jeszcze więcej muzycznych inspiracji, informacji i ciekawostek. 

Brak komentarzy: