Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Strachy na Lachy. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Strachy na Lachy. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 2 listopada 2021

Złota Siódemka - październik 2021 - najlepsze piosenki miesiąca + playlista Spotify

listopada 02, 2021 0


Witajcie!

Kolejny miesiąc ustąpił miejsca swojemu następcy, co niubłaganie skutkuje tym, że wielkimi krokami zbliża się koniec roku oraz faktem, że definitywnie przyszła kolej na podsumowanie października. Podboje muzyczne artystów w ostatnich tygodniach zaskoczyły mnie niesamowitą wręcz obfitością, Sporo ciekawych brzmień nie zmieniło jednak tego, że zgodnie z moim zwyczajem zdecydowałem się wybrać 7 najbardziej interesujących kawałków wydanych w październiku. Zapraszam na premierową Złotą Siódemkę!


7. Agnes - Here Comes The Night



6. Welshly Arms - Are You Lonely?




5. Sting - Rushing Water




4. Strachy na Lachy - Sznury Aut




PRECZYTAJ: Recenzja - STRACHY NA LACHY - PIEKŁO (2021)



3. Rancid Eddy - Dry


Propozycja od artysty o pseudonimie Rancid Eddy to swoisty miks czaru charakterystycznego dla nagrań George'a Ezry z brzmieniem instrumentów żywcem wyciągniętych z indie rockowych muzycznych przejażdżek. Trzeba przyznać, że spina się to wyjątkowo przyjemnie dla ucha. 



2. Szczyl feat. Piotr Rogucki - Cień


Nastrój w stylu kina noir, sporo emocji i proste, ale bardzo rytmiczne, dodatkowo niepokojące słuchacza dźwiękowe tło - połączenie tych czynników sprawiło, że duet Szczyla i Piotra Roguckiego z czystym sumieniem uznaje za jedno z ciekawszych polskich nagrań ostatnich miesięcy. 



1. Sigrid - Burning Bridges (acoustic)


Nowa, akustyczna wersja ostatniego singla Sigrid pozwoliła Norweżce osiągnąć szczyt październikowej Złotej Siódemki. Wielu przepadłoby z kretesem przy próbie zrobienia z tanecznego kawałka tak pięknej ballady. Sigrid stanęła jednak na wysokości zadania, pokazując że jest artystką z krwi i kości.





Przy tak bogatym wyborze niezwykle udanych utworów, nie sposób nie było stworzyć stosunkowo długiej playlisty zawierające wszystkie październikowe kompozycje warte Waszej uwagi.  





Po aktualności ze świata muzyki zapraszam do centrum działania Galaktyki, czyli na mój profil na Facebooku. :)



wtorek, 12 października 2021

Recenzja piosenka po piosence: Starchy na Lachy - Piekło

października 12, 2021 1




1. października na sklepowe półki trafił nowy album grupy Strachy na Lachy. I choć na przestrzeni lat mój stosunek do tej grupy balansował pomiędzy zainteresowaniem a obojętnością, postanowiłem przyjrzeć się najnowszym dokonaniom Grabaża i spółki piosenka po piosence. Zapraszam do przeczytania moich przemyśleń. :)


Powiedziałem jej o Tobie 3,5/5


Muszę przyznać, że już samo wprowadzenie do albumu "Piekło" wywołuje ogniste wypieki. Kilka wyrazistych dźwięków klawiszy zaczynających "Powiedziałem jej o Tobie" silnie manifestuje odważną brzmieniowo płytę. I choć w przypadku pierwszego strzału na wydawnictwie zdecydowanie ciekawiej niż wokal i tekst wypada muzyka, można z całą pewnością stwierdzić, że mamy do czynienia z pochłaniającym uwagę słuchacza otwarciem.


Niebotyczne Niebowstąpienie 4/5



Piosenka numer dwa zasłużyła na mój szacunek głównie świetnymi partiami gitary, która buduje klimat tej propozycji. Jeden z singli promujących "Piekło" posiada również łatwo wpadający do głowy refren. Gdyby tempo utworu było jakieś 2 razy szybsze wyszedł by z tego prawdziwie punkowy numer. Jednak wersja oryginalna również ma w sobie pewnego rodzaju power.


Sznury Aut 5/5 



Moim zdaniem jedna z najciekawszych propozycji z nowego albumu Strachów. Nigdy nie byłem mistrzem w interpretacji tekstów, ale sądzę że tekst "Sznurów Aut" można odnosić do m. in. do przebodźcowanego świata pełnego sprzecznych idei, wśród których przyszło nam żyć. Oprócz tekstu podoba mi się tu niespieszny rytm, który niejako daje nam pole i czas do rozmyślań.


Sygnalista 4/5


Kontrastujący w stosunku do poprzedniego kawałka utwór "Sygnalista" prowokuje nas do miarowego machania nogą. Tym razem w towarzystwie skocznego pop-rockowego brzmienia otrzymujemy na tacy jednoznaczne słowne linijki. Mam wrażenie, że kompozycja numer cztery ma być dla nas powiewem wiosennego optymizmu w czasie jesiennego galimatiasu, który z każdym rokiem coraz bardziej przesuwa w Polsce granice absurdu. 


Chciałbym, żeby 2,5/5


W tym utworze największym zaskoczeniem jest dla mnie perkusja. Jej brzmienie bardzo zbliżone do bongosów kształtuje charakter muzycznego tła. Na pierwszy plan wysuwa się jednak tekst, w którym króluje jedno życzeniowe słowo - żeby. Oczywiście bardzo przyjemnie byłoby, gdyby wszystkie "żeby" się zrealizowały, ale stworzenie swoistej litanii przez Grabaża okrutnie męczy słuchacza.


Stroiciel wiolonczel 5/5



Początek "Stroiciela..." kojarzy mi się z pewnym kawałkiem z lat 90-tych. Niestety za nic nie mogę przypomnieć sobie jego tytułu. Może pomożecie? :)

Wydaje mi się, że tekst świetnie oddaje tu emocje sporej części naszego społeczeństwa. Szczególnie w pamięć zapada wers "Wpierw pięć gwiazdek potem trzy; podmiot się nie zgadza z orzeczeniem". Moją uwagę przykuwa w tej propozycji sposób śpiewania Grabaża. Wyraźne jest tu jego podążanie pół kroku za melodią. I choć normalnie mogłoby to "razić w uszy", w tym wypadku jest wręcz odwrotnie. Podoba mi się taka awangardowa figura. 


Łuski Krokodyla 5/5



Trzecia piątka dla piosenki z "Piekła". Dźwiękowo moje myśli poleciały przy słuchaniu "Łusek Krokodyla" w stronę twórczości Lady Pank. Doświadczamy tu również bardzo radykalnych w wydźwięku wersów, które bez problemu wsadzilibyśmy w usta narodowców. Widocznie "Łuski Krokodyla" są dla Grabaża balonikiem spuszczającym bardzo silne, nagromadzone miesiącami emocje. Brzmi to jednak świetnie!


Snajper 3/5


Melodia "Snajpera" za pomocą perkusji transportuje nas na moment na dźwiękowe pole nawiązujące do kultowego motywu z "Pulp Fiction". Mimo tego rytmicznego posunięcia utwór przegrywa swoim wydźwiękiem z całą masą udanych poprzedników. Niestety nieco brak tu płynności melodii, a poszczególne dźwiękowe elementy poskładane są dość topornie.


Zachmurzony w Tobie 3/5

Ostatnia propozycja z "Piekła" oparta jest na rozmytych syntezatorach. Przez nie bardzo donośnym głosem przebija się wokal lidera Strachów. Mam jednak wrażenie, że warstwa muzyczna kłóci się tu mocno ze sposobem śpiewania Grabaża. I choć czasami w muzyce zderzenie dwóch przeciwnych biegunów wywołuje przyjemny chaos, tym razem doświadczamy jedynie chaosu. Plus za wers, który celnie trafił do mojej pamięci - "depcze niezliczone łzy zawinięte w smutne złotka".




Podsumowanie: Dla osób pamiętających Grabaża z czasów Pidżamy Porno brzmienie "Piekła" może być lekkim szokiem. Sporo tu bowiem klawiszowych zagrywek i romansów z mało alternatywnym brzmieniem. Dla mnie jednak połączenie bardziej wpadających w ucho, niemal wesołych melodii z gorzkimi słowami tekstów okazało się sporym zaskoczenie in plus. Na "Piekle" odnajdziemy tak naprawdę trzy poziomy jakości. Momentami trafiamy do muzycznego nieba, niekiedy taplamy się w diabelskiej smole słabszych propozycji, najczęściej jednak trafia nam się podróż przez dźwiękowy czyściec, gdzie miksują się ze sobą lepsze i gorsze rozwiązania. Ostatecznie jednak nieco bliżej nam (a zwłaszcza grupie Strachy na Lachy) do niebiańskiej krainy mlekiem i miodem płynącej.


Ocena końcowa: 3,88/5




Przeczytaj recenzję poprzedniego krążka grupy Strachy na Lachy:


Recenzja albumu "Przechodzień o wschodzie"















Po aktualności ze świata muzyki zapraszam do centrum działania Galaktyki, czyli na mój profil na Facebooku. :)

poniedziałek, 9 kwietnia 2018

Polecajki #11: Playlista "Dobre i polskie"

kwietnia 09, 2018 0
Witajcie,
tym razem w Polecajkach przygotowałem dla Was polską playlistę, którą pragnę udowodnić, że w XXI wieku nad Wisłą można robić przyjemną dla ucha muzykę, która stoi na przyzwoitym poziomie.

Część utworów z dzisiejszego zestawienia być może jest Wam znane, ale jestem pewien, że przynajmniej kilka będzie dla Was nowością.

Nie pozostaje mi zatem nic innego, jak tylko życzyć Wam przyjemnego słuchania. :)
Lista została utworzona w serwisie Spotify:


Po więcej informacji ze świata muzyki oraz po doskonałe dźwiękowe propozycje zapraszam na mojego Facebooka. Zajrzyjcie koniecznie!


Poprzedni wpis na blogu: Topowe piątki #07: Foxes

Poprzedni wpis z cyklu Polecajki: Polecajki #10: Playlista Sylwester 2017







poniedziałek, 5 marca 2018

Premiera: Strachy Na Lachy feat. Itsmisslilly "Obłąkany Obłok" (teledysk)

marca 05, 2018 0
Strachy Na Lachy powróciły w zeszłym roku z nowym materiałem. Płyta Przechodzień o wschodzie (przeczytaj recenzję) stała na przyzwoitym poziomie, przynosząc nam kilka naprawdę wartych uwagi utworów. Jednym z nich jest piosenka Obłąkany obłok, która dzięki kontrapunktowi w postaci żeńskiego wokalu wyróżniała się na wspomnianym wydawnictwie. Nie dalej, jak wczoraj swoją premierę miał teledysk do tego kawałka, który możecie obejrzeć poniżej.




Dźwięki Wnęki na Facebooku - kliknij i odwiedź mnie.



Poprzedni wpis na blogu: Topowe piątki: happysad


DŹWIĘKI WNĘKI - STRONA GŁÓWNA

czwartek, 22 lutego 2018

Topowe piątki # 04: Ulubione piosenki - podróż samochodem

lutego 22, 2018 0
Witajcie w kolejny piątek lutego. Dziś już po raz czwarty mam przyjemność przedstawić zestawienie składające się z 5 kompozycji. Tym razem jednak będzie ono nieco inne. Jako, że  nastał dla mnie czas urlopu, w związku z czym już dziś wsiadam w auto i jadę wypoczywać, postanowiłem, że niniejszy post nie będzie poświęcony (jak poprzednio) konkretnemu artyście czy zespołowi. Zamiast tego, zaprezentuje swoich 5 propozycji, które doskonale sprawdzą się w drodze do celu naszego wyjazdu.Mam nadzieję, że ten mały wyjątek okaże się pomocną wskazówką także dla Was i osób, które podróżują z Wami autem. :)

Przejdźmy zatem do sedna sprawy:

5. The Bouncing Souls Boogie Woogie Downtown
Odkąd pamiętam zawsze uważałem, że ta piosenka idealnie nada się do umilenia czasu spędzonego w samochodzie. Oczywiście być może nie jest ona dobrym pomysłem przy nocnej jeździe, bowiem jej tempo raczej nie pobudza jak mała czarna. Niemniej jednak Boogie Woogie Downtown sprawdzi się idealnie w tle spokojnej przejażdżki.



4. Kaskade feat. Rae Morris Call My Name
Kolejna propozycja to już zupełnie inna bajka. Połączenie jedynego w swoim rodzaju głosu Rae Morris z elektroniką, która kojarzy się mi się z (nie)dawnymi czasami  - początek XXI w. Taki rodzaj tanecznych brzmień chyba dawno odszedł już w zapomnienie. Przy dobrych głośnikach warto jednak wrócić do najlepszych lat dla takich brzmień.



3. Strachy Na Lachy - Dygoty
Absolutnie osobliwy charakter tego kawałka może zadziwiać. Oryginalne piszczałki, rzadkie w naszej kulturze instrumenty perkusyjne i nietypowy tekst łącząc się ze sobą tworzą idealną mieszankę podróżną. Nie da się w tym wypadku nie "podygać" z Grabażem.




2. Reel Big Fish - She's Not The End Of The World
Energetyczne ska z bardzo chwytliwym refrenem - tego także potrzeba kierowcom, zwłaszcza w dłuższej trasie. Idę o zakład, że już po jednym wysłuchaniu poniższej piosenki wasi pasażerowie będą nucić pod nosem "na na, na na, tu tu tu ru tu". :D
 


1. Paramore - Caught In The Middle 
Numer jeden tym razem należy do Paramore i fragmentu ich ostatniego, świetnego albumu. Choć nadal jest to szeroko pojęta muzyka rockowa, słychać tu bujające rytmy, które łatwo skojarzą nam się z Jamajką. Ta kompozycja po prostu musi znaleźć się na Waszej samochodowej playliście.




Pozdrawiam wszystkich czytelników, życząc przyjemnego weekendu.;)


W wolnej chwili zapraszam na Facebooka (Dźwięki Wnęki na Facebooku).


Poprzedni wpis na blogu: Premiera: Willie Nelson "Last Man Standing"

Poprzedni wpis z cyklu Topowe piątki: # 03 Katy Perry

DŹWIĘKI WNĘKI - STRONA GŁÓWNA

wtorek, 3 października 2017

Recenzja: Strachy Na Lachy "Przechodzień o wschodzie"

października 03, 2017 4
Krzysztof "Grabaż" Grabowski jest dla części osób z mojego pokolenia (i ciut starszych) niezaprzeczalną legendą polskiej muzyki alternatywnej czasów późnoszkolnych. Jako słuchacz odkryłem Pidżamę Porno i Strachy na Lachy niezbyt szybko i nigdy nie poznałem ich dorobku twórczego od podszewki. Stało się tak, ponieważ przez długi czas w ogóle nie przepadałem za rodzimymi artystami i tworzonymi przez nich kompozycjami. Cóż... tak już miałem, ale na szczęście mi to przeszło.

W pewnym momencie, bardzo przytomnie, zdałem sobie sprawę, że dużo trudniej jest stworzyć piosenkę, w której użyjesz charakterystycznych  dla mieszkańców naszego kraju głosek, niż w prosty sposób napisać angielski tekst, na który i tak niewielu odbiorców zwróci uwagę.

Wracając jednak do Grabaża i związanej z nim twórczości. Pamiętam, że w podczas poznawania jego muzycznej aktywności skupiłem się w zasadzie na dwóch albumach: Bułgarskim Centrum Hujozy Pidżamy i Pile Tango Strachów.

Później moja uwaga odwróciła się od sympatycznego gościa w charakterystycznym czarnym kapeluszu. Aż nagle, paręnaście dni temu usłyszałem o nadchodzącej płycie grupy Strachy na Lachy, którą postaram się dziś rozebrać na czynniki pierwsze. Czas zatem zacząć. :)

Co się z nami stało 4,5/5
Pierwsza piosenka i od razu kubeł lodowatej wody.W Co się z nami stało Grabaż stawia smutną i boleśnie trafną diagnozę dotyczącą stanu współczesnego społeczeństwa polskiego.Niestety patrząc na obecną sytuację w naszym kraju, gdzie drobne różnice światopoglądowe urastają niemal do poziomu działań wojennych, wydaje się być uzasadnionym pomysłem nadanie tak dosadnego tytułu pierwszej kompozycji na nowej płycie. W Co się z nami stało najważniejszy jest przekaz, który zmusza odbiorcę do refleksji.


Nazywam się Grabowski 2/5
Niniejszy utwór jest formą autoprezentacji jego twórcy. I o ile co do samej koncepcji nie mogę mieć dużych zastrzeżeń, o tyle jej kształt sprawia, że załamuję ręce. Nazywam się Grabowski/ mam na imię Krzychu/ urodziłem się w Poznaniu i nie znoszę syfu - być może tak to właśnie miało wyglądać (prosta forma, by nie powiedzieć prostacka, którą bez trudu posługiwać mogłaby się osoba poproszona ad hoc o napisanie tekstu), lecz mnie to absolutnie nie przekonuje.Nieco lepiej wypada w tym wypadku warstwa instrumentalna, którą dowodzi mocno przesterowana gitara, ale nawet to nie wpływa wyraźnie na korzystniejszy odbiór utworu numer dwa na nowej płycie.

Katastrofa szczęścia 4/5
W tej kompozycji zaciekawił mnie refren. Świetna konfiguracja słów intryguje dodatkowo dzięki sposobowi, w jaki Grabaż nam ją prezentuje. Mam wrażenie, że wyrazy wyśpiewywane przez niego nieco mijają się z podkładem muzycznym. Takie przesunięcie tworzy coś interesującego, co troszkę przeszkadza ,ale jednocześnie sprawia, że zapamiętujemy ten utwór jako oryginalną propozycję.

Matka boska 4/5
Sposób śpiewania Grabaża przypomina tutaj ten znany z  Moralnego Salta. Jeśli sięgać wstecz to jedynie do dobrych pomysłów.  Niemal taneczna piosenka kontrastuje z tematyką utworu, opowiadającego (jak sama nazwa wskazuje) o Matce Boskiej. Oczywiście nie mamy w tym wypadku do czynienia z pieśnią kościelną, ale nie jest to również numer obrazoburczy (przynajmniej dla mnie).
Dodatkowy plus za umieszczenie w kompozycji żeńskiego wokalu, który dobrze współgra z głosem wokalisty Strachów. Całość jest bardzo sympatyczna.

Twoje motylki 4,5/5
Ta piosenka zaskoczy wszystkich, którzy spodziewali się po Grabażu i jego kolegach jedynie niezwykle ambitnego repertuaru. Powiedziałbym, że Twoje motylki to takie dostosowane do wymogów dzisiejszych czasów Dzień dobry, kocham Cię. Choć słowa w tym wypadku zdają się rażąco wymykać poza poziom poetycko zabarwionych tekstów Grabaża, ja to kupuję. Nuta prostoty była tu potrzebna. Ta melodia potrafi pochłonąć człowieka bez reszty. Na dodatek w Twoich motylkach otrzymujemy bonusowo ciekawe przełamanie melodii, które może kojarzyć się kinomanom z filmami z Johnem Waynem.


Nie zakochuj się w Wietrze 4/5
Słucham i znów słyszę retrospekcję muzyczną. Zapoznajcie się z pidżamowskim utworem  Kotów kat ma oczy zielone, a później wróćcie do Nie zakochuj się w wietrze - musicie przyznać, jest bardzo blisko. Fakt ten nie może jednak wpłynąć na holistyczny odbiór nowszego tytułu. Nie zakochuj się w wietrze to solidny utwór z bardzo udaną partią gitarową, w której możemy dostrzec pewne podobieństwo do dźwięków z dawnych płyt happysad. Tekstowo jest stosunkowo smutno. Grabaż wyśpiewuje m. in. Nie zakochuj się we mnie, choć chcesz/to się szybko zamieni w Twój szloch, a potem Samemu jest mi przyjemniej. Nie trzeba być geniuszem interpretacji, aby dojść do wniosku, że nie są to zbyt pozytywne wersy.

Krótki sznur 3/5
Tym razem muzyczne tło, ale i konstrukcja utworu przywodzi na myśl zespół Poparzeni Kawą Trzy. Wyrazista sekcja dęta i dość jednoznaczny tekst powodują, że Krótki sznur podąża w rejony charakterystyczne dla muzyki ludowej. Oczywiście wieszając sobie przy tym odpowiednio wysoko poprzeczkę. Wspomniany utwór wyróżnia się także chóralnymi okrzykami, zdającymi się uwydatniać określone, istotniejsze wersy tekstu. Osobiście uważam, że w tej kompozycji dużo ciekawiej wypada muzyka niż słowa. Choćby dla niej warto posłuchać Krótkiego sznura.

Obłąkany obłok 3,5/5
Tak naprawdę jedyny duet na płycie. Znów dość lekki akcent, zwłaszcza jeśli mówimy o melodii, którą osadzić należy w otchłani muzyki pop (choć refren podąża niebezpiecznie w kierunku disco polo). Mocną stroną tej kompozycji są fragmenty wykonywane przez wokalistkę śpiewającą z Grabażem. Niestety nigdzie nie znalazłem informacji, kim jest wspomniana Pani, ale jej partie przyjemnie kontrastują z dość ostrym głosem lidera Strachów. Wspomniane piękne dźwiękowo urozmaicenie powoduje, że Obłąkany obłok oceniam stosunkowo wysoko.

Przechodzień w ogrodzie 3,5/5
W Przechodniu w ogrodzie po raz kolejny otrzymujemy niełatwą nutę rozważań, jakie Strachy zafundowały nam na początku nowego krążka. Tym razem jednak tekst wydaje koncentrować się na niepewności kierującej ludzkim życiem. Adresatem wypowiedzi podmiotu lirycznego jest sam Bóg. Po początkowych przemyślenach, podmiot liryczny rzuca frazę: Proszę ulecz moją klaustrofobię, może wtedy z Tobą się pogodzę ,która staje się punktem kulminacyjnym Przechodnia w ogrodzie. Mocno refleksyjna piosenka, lecz takie też są jak najbardziej potrzebne.

Podziemne przejście 4,5/5
Na zakończenie nowego wydawnictwa Grabaż i jego koledzy serwują nam wibracje rodem z Jamajki. Przesympatyczna melodia (prawie jak u Tabu), genialny sposób artykulacji słowa "wróć" w jednym z wersów, wstydliwy keyboard w tle i zaskakujące załamanie refrenu powodują, że wspomniany pomysł na kończącą album pieśń bardzo mi się spodobał. Utwór wydaje się być odpowiedzią na pytanie, dlaczego ludzie uwielbiają twórczość Grabaża.  Aż szkoda, że Podziemne przejście jest takie krótkie. Chętnie przejdę się nim jeszcze raz.

Posumowanie: Będąc wokalistą trzeba mieć niesamowitą charyzmę, aby pomimo niespecjalnym warunków wokalnych zdobywać serca tysięcy fanów. Ta sztuka udała się Muńkowi z T.Love, ale także Grabażowi. Przechodniem o wschodzie drugi z tych Panów macha nam palcem wskazującym, mówiąc w ten sposób, że nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. Najnowsze wydawnictwo grupy Strachy na Lachy to w zdecydowanej większości ciekawy materiał, którym zespół zadowoli starych fanów, ale także postara się o zdobycie nowych. Swoista mieszanka gitar, akustycznych brzmień i niepodrabialnego wokalu Grabaża jest z pewnością atrakcyjną propozycją muzyczną, nie tylko na jesienne wieczory.

Ocena końcowa: 3,75/5

Zachęcam do polubienia Dźwięków Wnęki na Facebooku. Dzięki temu nie ominą Cię muzyczne nowości i interesujące inspiracje.