poniedziałek, 22 października 2018

Recenzja: Dawid Podsiadło "Małomiasteczkowy"


Na ten krążek czekali chyba wszyscy fani muzyki w naszym kraju. Jedyny i niepowtarzalny Dawid Podsiadło udowadniał bowiem z każdą kolejną płytą, że jego rozwój może zapewnić mu tytuł legendy rodzimej sceny. Niepozorny chłopak z Dąbrowy Górniczej opanował niemal do perfekcji łączenie wykwintnych dźwięków, czyniąc to zawsze z poczuciem dobrego smaku. Po ogłoszeniu przez młodego twórcę tanecznego charakteru nowego materiału, wielu zastanawiało się, jak będzie wyglądać finalny efekt tego przedsięwzięcia.

A prezentuje się on następująco...


Cantate Tutti 2/5
Gdy Dawid otworzył usta w tym utworze i popłynęły pierwsze dźwięki jego głosu, poczułem potrzebę sprawdzenia informacji, że wszystkie propozycje z płyty Małomiasteczkowy nagrane zostały po polsku. Może jednak umknął mi gdzieś napis o szwedzkim intro? Jak się okazało, nie. Zatem Cantate Tutti jest napisane w języku, o który tak dzielnie walczył Mikołaj Rej. Celowy zabieg zakłócenia brzmienia komunikatu jest zagrywką rodem z muzeum sztuki współczesnej. Rozumiem innowacyjność, ale dla mnie to zbyt wielka awangarda.

Dżins 4/5
Rozpoczynające Dżins oddechy przyprawiły mnie o palpitację serca. A co, jeśli cała płyta będzie stylizowana na wzór Cantate Tutti? Na szczęście po chwili moje obawy odchodzą w zapomnienie. Dawid przemówił i zrobił to w sposób, do którego nas przyzwyczaił. W jego wokalnym popisie w Dżinsie wtórują mu zamglone syntezatory. Z początku spowolniony beat, wraz z trwaniem piosenki przyspiesza, by pod koniec przypomnieć niemalże dyskotekowe klimaty. Na szczęście bliżej mu do dźwięków dochodzących z prestiżowego muzycznego klubu niż do rytmów spod remizy.

Małomiasteczkowy 4,5/5
Tej kompozycji nikomu przedstawiać nie trzeba. Każdy, kto choć przez krótki czas miał w ostatnich miesiącach włączone radio, musiał natknąć się na Małomiasteczkowego. Mądry tekst, którego nie można ignorować. Nie wiem jak to jest, ale przynajmniej malutki kawałek tej piosenki zawsze będzie chodził nam po głowie. Przykleja się do nas jak guma do buta, tyle, że jest to o wiele przyjemniejsze przyklejenie.




Najnowszy klip 4,5/5
Wysublimowana gitara wybrana do budowania klimatu w zwrotkach Najnowszego klipu spełniła swoje zadanie w 100%. Na pierwszy plan w warstwie muzycznej wysuwają się tu jednak ponownie śmiałe instrumenty klawiszowe, niekiedy zaawansowane pod tym względem niczym soundtrack z dawno zapomnianej już części gry Need For Speed o nazwie Carbon. Na szczególną uwagę zasługuje syntezator będący swoistą podpinką do brzmienia refrenu.

Trofea 5/5
I dotarliśmy do najlepszego miejsca nowego wydawnictwa Dawida, które wita nas niesamowitym refrenem. Jego wykreowany na basowym flow kształt powoduje, że za każdym razem chce nam się kiwać dowolną częścią ciała (może być noga, może głowa). Gdy dołożymy do tego wyśmienicie napisany tekst o trudnej stronie popularności, mamy receptę na wielki przebój.



Nie ma fal 4,5/5
Paradoksalnie tekst w Nie ma fal powraca do nas właśnie niczym tytułowe fale. Trochę dziwi mnie to, że taka piosenka ma swoje życie w stacjach radiowych. Oczywiście to pozytywny trend. Niemniej jednak, nadal zastanawia mnie dlaczego Radio Zet czy RMF może grać Dawida, a nie fatyguje się, aby przedstawić słuchaczom podobnych artystów, którzy również zasługują na większą rozpoznawalność? Umówmy się, nie jest to najprostszy rodzaj popu, a mimo tego wszyscy chcą go słuchać.



LIS  3,5/5
O proszę. Jak widać na Małomiasteczkowym znalazło się także miejsce na spokojną, można by rzec nieco senną balladę. Jej rytm sprzyja tańczeniu walca. Choć wersy niniejszego kawałka kreślą nastrój niesprzyjający zabawie. LIS mnie nie porwał, choć nie jest on farbowany, a jak najbardziej szczery.

Co Mówimy? 3/5
Zapożyczone ze świata hip-hopu wstawki w Co Mówimy? irytują, tak bardzo jak Paweł Domagała używający słowa weź... Atmosferę charakterystyczną dla raperów w bluzach wprowadza również muzyczny podkład. Beat idealnie nadaje się tutaj do rapowania, mniej pasuje mi do alternatywnych wokali, jakie przedstawia nam Podsiadło. Plus za tekst - to trzeba docenić.

Nie Kłami 2,5/5
Jeszcze jedna kompozycja zbudowana na dźwiękach pianina. To właśnie ten instrument dzieli i rządzi w Nie Kłami. Ta monodominacja powoduje, że można odnieść wrażenie obcowania z niedokończonym szkicem. To niestety nie są emocje, które przemawiają do mnie. Sytuacji nie ratują nawet nieco rozpaczliwe, przetworzone wokalizy Dawida.

Matylda 4,5/5
Popularność śpiewaka z cienkim wąsikiem, przypominającym ten, który niegdyś nosił Adam Małysz, osiągnęła w ostatnich miesiącach apogeum. Nawet nie będąc wnikliwym interpretatorem tekstów, doskonale uświadamiamy sobie, że wciąż młody artysta dość mocno odczuł dwie strony medalu życia na piedestale. Między innymi o tym jest Matylda. Utwór zachwyca rytmem i tym, co słyszymy w tle. Nie mówię tu bynajmniej o dziecięcym odliczaniu do czterech (dla mnie element do usunięcia), ale o subtelnych klawiszach i syntezatorach. No i oczywiście słowa, bezbłędnie uzupełniające podkład. Dobre zakończenie Małomiasteczkowego.



Podsumowanie: Album Małomiasteczkowy to płyta ponadprzeciętna, momentami wybitna, od czasu do czasu jednak nieco irytująca. Mimo tego to nadal prezentacja wybornej formy i kreatywnego umysłu zwycięzcy drugiej edycji programu X Factor. Marka Dawida Podsiadło buduje się nadal i strach pomyśleć, gdzie mogą znajdować się jej granice.

Ocena końcowa: 3,8/5




Ostatni wpis na blogu:

Recenzja: Jess Glynne "Always In Between"













Jeśli spodobał Ci się ten wpis, koniecznie odwiedź mnie na Facebooku. Tam odnajdziesz jeszcze więcej muzycznych inspiracji i wyjątkowych piosenek. Serdecznie zapraszam! ;)



           













Brak komentarzy: