czwartek, 28 czerwca 2018

Recenzja: Mike Shinoda "Post Traumatic"

Witajcie,
troszkę mnie tu nie było, ale już wracam do żywych. :) Przeprowadzka, załatwianie dobrego, stacjonarnego internetu to przecież nie są łatwe sprawy. :P Na szczęście to już za mną i z nową energią mogę skupić się na moim muzycznym hobby, którym pragnę dzielić się z Wami.

Mike Shinoda "Post Traumatic"


Swego czasu usiłowałem nauczyć się grać na gitarze. Oprócz opanowania podstawowych akordów, niewiele z tego wyszło, lecz dzięki temu doświadczeniu nabrałem jeszcze większego szacunku do osób potrafiących okiełznać ten i o wiele bardziej skomplikowane w użyciu instrumenty. Wiem... w tym momencie możecie zapytać, po co wywlekam tu autobiograficzne przemyślenia? Spieszę więc z wyjaśnieniem.
Gdy starasz się ocenić efekty pracy gitarzysty, pianisty, rapera, grafika a do tego członka jednego z twoich ulubionych zespołów, możesz pozwolić sobie na takie lub podobne preludium.
Wszystkie powyższe określenia odnoszą się oczywiście do Mike’a Shinody – jednego z założycieli i lidera grupy Linkin Park.




Wydawnictwo Post Traumatic to nie pierwszy raz Shinody, gdy odkłada na bok prace z Linkinami, aby zająć się stricte rapowym projektem. Pamiętacie może Fort Minor i piosenki Where’d You Go oraz Remember The Name. W 2005 roku za sukcesem materiału zawartego na albumie The Rising Tied oprócz Mike’a stał jeszcze duet Styles Of Beyond oraz wielu zaproszonych na wspomniany krążek gości, m. in. Holly Brooke (obecnie występująca pod pseudonimem Skylar Grey), John Legend czy Kenna. Dziś 41-letni raper postanowił przedstawić nam o wiele bardziej osobisty materiał, który powstał w obliczu konieczności zmierzenia się z samobójczą śmiercią długoletniego kolegi z zespołu, ale przede wszystkim przyjaciela muzyka – Chestera Benningtona.
 

Post Traumatic to składająca się z 16 utworów opowieść o stracie, żalu, wychodzeniu na prostą i próbie odnalezienia się w nowej, cięższej rzeczywistości. Płyta muzycznie napędzana jest przez różne oblicza rapu Shinody. Od przenikającego słuchacza do szpiku kości sposobu nawijania z Over Again, poprzez nieco jaśniejsze emocjonalnie linijki z Ghosts, do wdzierającej się na teren gangsta rapu metody wypowiadania tekstu w I.O.U. Amerykanin pokusił się również o śpiew, który dość gęsto przeniknięty jest efektami nałożonymi na wokal (Nothing Makes Sense Anymore, Hold It Together czy World’s On Fire). Na płycie znalazło się również miejsce na jeden instrumental. Brooding nie jest typową zapchajdziurą, ma bowiem swój klimat i dość wyraźny psychodeliczny charakter.



Dodatkowo należy wspomnieć o featuringach wieńczących dzieło zwane Post Traumatic. Artyści uzupełniający solowe wydawnictwo Shinody to ludzie z drugiej lub dalszej linii muzycznego frontu. Najpopularniejszym z gości wydaje się być Machine Gun Kelly. Poza nim lider Linkin Park zdecydował się na współpracę z blackbearem, K.Fly’em, Chino Moreno i grandsonem. Ich wkład w budowę albumu był wyraźny i zdecydowanie należy ocenić go pozytywnie. Przykładowo wokal blackbeara uratował co najmniej mierny utwór About You.



Słabe strony Post Traumatic:
Kilka piosenek wyprodukowanych przez Shinodę ewidentnie zawiodło moje oczekiwania. Blado na tle ogólnych możliwości Amerykanina wypadają szczególnie:
- Nothing Make Sense Anymore – brak melodyjności, zbyt prosta budowa, męczący refren
-Promises I Can’t Keep – ładny początek niszczy wrażenie niedopracowania całości. Ta propozycja brzmi trochę jak demo.
-Hold It Together – słyszałem, że Backstreet Boys wróciło, ale dlaczego stało się to także w umyśle Shinody
- I.O.U. – Mike jest zbyt dobry w kreowaniu jasnej strony rapu, aby podążać w tak popularne ostatnio mroczne rejony (oczywiście w tym wypadku to jedynie kwestia gustu – ja jednak nie cierpię takich podkładów i takiego rapowania)
-World’s On Fire – mały romansik z elektroniką? Niestety nieudany. Można tu gdzieś wyczuć nutkę inspiracji grupą Julien-K, tyle że odwzorowaną w dużo słabszym stylu.



Mocne strony Post Traumatic:
- Place To Start - subtelne wprowadzenie w solowy materiał 41-latka emanuje dużą siłą, co interesujące bijącą z spokojnej przecież propozycji
- Over Again - absolutny muzyczny majstersztyk. Prawda i szczerość obroni się w każdych warunkach, a Over Again tylko potwierdza tę tezę.
- Crossing The Line - słusznie ktoś zauważył, że jest w tej propozycji nutka brzmienia Phila Collinsa. Metoda kształtowania charakteru Crossing The Line przypomina tę użytą w wielkim hicie wspomnianego wokalisty - In The Air Tonight.
- Ghosts - wpadający w ucho refren i przyjazny rap powodują, że niniejszy utwór znalazł się wysoko w moim osobistym zestawieniu najciekawszych propozycji z Post Traumatic
- Lift Off - piosenka o interplanetarnym sznycie. Tekst współgra tu z niemal kosmicznie rozciągniętą w czasie melodią. Dobra propozycja do odpłynięcia w dal myślami i przemyśleniami.
- Can’t Hear You Now - Mike, mistrz rapu powraca, chodź tak naprawdę nie miał długiej drogi do przebycia, gdyż umiejętność rytmicznego trafiania w takty Shinoda prezentował w całej rozciągłości Post Traumatic. Ostatni akt nowego wydawnictwa wywarł na mnie niezwykle pozytywne wrażenie.


 

Podsumowanie: Mike Shinoda to prawdziwy człowiek renesansu, łączący w sobie pasje do muzyki i sztuki. Nigdy nie zwątpię w jego talent, nawet jeśli zaserwuje nam mniej strawne dla uszu pomysły. Na jego premierowym solowym wydawnictwie znajdziemy kilka muzycznych pudeł, jednak słowa wystrzeliwane z ust rapera często trafiają także w okolice dziesiątki. Post Traumatic to tak naprawdę forma terapii, ważne żeby dzięki niej sam Mike poczuł się lepiej. Jeśli przy tym wykreuje kilka przednich kompozycji, należy się tylko cieszyć. 

Ocena końcowa: 3,53/5




Poprzedni wpis na blogu: Recenzja: Sheppard "Watching The Sky"



Brak komentarzy: