wtorek, 12 czerwca 2018

Recenzja: Sheppard "Watching The Sky"

Na to wydawnictwo czekałem bardzo długo i cierpliwie. Wierzyłem bowiem, że Sheppard jest zespołem, który może zaspokoić rozbudzony pierwszorzędnymi singlami apetyt na ponadprzeciętny, typowo letni, popowy album. Po 4 latach od premiery płyty Bombs Away, zawierającej międzynarodowy przebój Geronimo, Australijczycy w końcu postanowili podzielić się z nami kolejnym zbiorem kompozycji mieszczących się w obrębie jednego krążka.

Czy otrzymaliśmy produkt, który podbije serca wielbicieli dobrej muzyki? Odpowiedź poniżej.


Watching The Sky

Album otwiera kilkunastosekundowe intro, będące trafnym wprowadzeniem w klimat płyty. Zgodnie z moimi zasadami, intra, outra i przerywniki nie podlegają ocenie punktowej. Z chęcią jednak początek Watching The Sky nazwę udanym otwarciem.

Coming Home 4,5/5
Zgrabne intro płynnie przechodzi w drugą propozycję Australijczyków. Coming Home poznaliśmy 7 miesięcy temu. Dla mnie od początku była to wyśmienita propozycja. Dokładnie tak ułożonego popu potrzeba dzisiejszej muzyce. Melodia, wokale, rytm. Jest w tej piosence coś, co nadaje jej bożonarodzeniowy charakter, a mimo tego sprawdza się pierwszorzędnie nawet przy niemal 30 stopniach Celsjusza.

 

Keep Me Crazy 5/5
Trzeba przyznać, że rodzeństwo Sheppard i reszta członków zespołu zaczęło z wysokiego C. Pierwsza część płyty zawiera rewelacyjne połączenia chwytliwych linii melodycznych i wymieszanych, urokliwych głosów George'a i Amy. Keep Me Crazy wciąga nas w swoje zawrotne tempo, ale nie powoduje trudności z nadążeniem za nim. Utwór wznosi na wyżyny niesamowicie chwytliwy refren.



Love Me Now 4,5/5
Love Me Now to pierwsza kompozycja na wydawnictwie Australijczyków, w której pierwsze skrzypce odgrywa Amy. Osobiście wolę kiedy to wokal George'a rządzi i dzieli w Sheppard, lecz akurat tutaj siostra wokalisty dała radę dorównać jego umiejętnością. Nadal trzymamy poziom, nadal jest bardzo przyjemnie.

We Belong 5/5
Piosenka, z którą wiążę osobiste, urlopowe wspomnienia. Słońce wylewa się z niej całymi strumieniami. Kiedy 1,5 roku temu propozycja ujrzała światło dzienne, nie spodziewałem się, że brylant widniejący na okładce singla tak dobrze odzwierciedli jej brzmienie. 



Edge Of The Night 4,5/5 
Edge Of The Night brzmi jak solidny ukłon w stronę lat 80-tych. Przetworzony, niski głos rodem z utworów Boney M, taneczny beat, kilka rozrywkowych akcentów i impreza gotowa. Do tego teledysk, w którym nudna firma staje się miejscem dzikich harców. Może nie tyle to ukłon, co hołd dla kompozycji z dawnych lat.



Live For You 2/5 
Drugie wyeksponowanie wokalu Amy przynosi niestety rozczarowanie. Miało być ostudzenie atmosfery z wykorzystaniem surowej ballady, wyszło solidne pudło. Być może wśród Was znajdą się entuzjaści kawałka Live For You. Dla mnie to jednak strzał w kolano.

Sorry 2,5/5
Tym razem piosenka Sheppard skojarzyła mi się z chrześcijańskim rockiem. Ta delikatność muzycznego tła oraz przeprosinowy kształt tekstu zdecydowanie nie porywają. Nie mówię, że nie warto przyznawać się do błędów, jednak dobrze jest robić to w ciekawszy sposób, przynajmniej w muzycznej przestrzeni.

Choke 2,5/5
Niestety Choke to trzeci z rzędu nietrafiony pomysł. Bardzo gęsto usiany tekst w zwrotkach wywołuje w nas wrażenie zagubienia i chaosu. Nudny bass i perkusja praktycznie przez cały czas trwania piosenki nie zmieniają swojego oblicza. Trochę lepiej prezentuje się refren, co nie pozwala jednak wybić się Choke ponad przeciętność.

Call Me Up 4,5/5
Uf... Nareszcie pociąg o nazwie Sheppard wrócił na właściwe tory. Magia tej grupy polega na tworzeniu specyficznych kompozycji. Pełnych radosnych dźwięków, melodycznego uśmiechu i wokalnej symbiozy. Zachwyca mnie ta lekkość.

Hometown 4/5
Być może nie jest to najlepsza piosenka na płycie, lecz gdy przeglądałem jakiś czas temu single zebrane na co tydzień aktualizowanej playliście Spotify (nazwa New Music Friday), na tle innych propozycji Hometown i tak błyszczał. 4/5 jest zatem w pełni uzasadnioną oceną.

 
Castaways 3/5
Castaways to idealna dźwiękowa oferta na Eurowizję. Przynajmniej takie odniosłem wrażenie. Spokojniejsze zwrotki prowadzące do nośnego refrenu, który może podbiłby europejskie serca. Australia od kilku lat jest przecież jednym z uczestników wspomnianego konkursu, więc kto wie? :)

Riding The Wave 5/5
Przenośny głośnik, Riding The Wave, plaża i szum morza w tle - tak można wyobrazić sobie niepowtarzalnie przyjemne rozpoczęcie urlopu. Genialny kawałek do tańca, ale i do relaksu.


 
I Was Lost 4/5
Na koniec najnowszego wydawnictwa Australijczyków otrzymujemy udaną balladę. I Was Lost to mieszanka ujmującej gitary oraz spokojnego śpiewu rodzeństwa, który jednak po pewnym czasie nabiera zawrotnej mocy. Piosenka sympatycznie wpada w ucho i pozwala poczuć endorfiny. Korzystny smaczek na do widzenia.


Podsumowanie: Gdyby nie parę trywialnie złych pomysłów, Watching The Sky śmiało mogłoby  pretendować do tytułu płyty roku. Oczywiście nie wykluczam, że pomimo kilku słabszych fragmentów „drugie dziecko” muzyków z kraju kangurów ma szansę na zyskanie wspomnianego tytułu. Nikt nie wie bowiem, jakie wydawnictwa dotrą do nas w dalszej części 2018 roku, a ocena krążka Sheppard ostatecznie wygląda i tak imponująco. Wycinając środek tracklisty albumu uzyskalibyśmy niemal muzyczny ideał. 
Co by nie mówić, z całego serca mogę polecić Wam przesłuchanie Watching The Sky, zwłaszcza jeśli potrzebujecie solidnej dawki beztroskiego, ale niebanalnego popu.

Ocena końcowa: 3,92/5


Jeśli spodobał Ci się ten wpis lub szukasz większej liczby muzycznych inspiracji, zapraszam do odwiedzenia (i być może polubienia) Dźwięków Wnęki na Facebooku. Nic tak nie motywuje do dalszego pisania, jak pozytywny odbiór czytelników.



Poprzedni wpis na blogu: Premiera pacynkowego show od Mike'a Shinody z Linkin Park


DŹWIĘKI WNĘKI - STRONA GŁÓWNA



Brak komentarzy: