czwartek, 10 lutego 2022

Recenzja piosenka po piosence: Billy Talent "Crisis of Faith"

Grupa Billy Talent ma u mnie dozgonny szacunek, m. in. za to, że zdołała wypracować sobie własny styl, dzięki któremu obracający się w klimatach rockowych słuchacz bez problemu rozpozna jej muzyczne dokonania po teleturniejowych siedmiu nutkach (albo i szybciej). Soczyste riffy i wokal mającego polskie korzenie Bena Kowalewicza już lata temu utorowały kapeli drogę do serc wielbicieli dynamicznych gitarowych kompozycji.


Pod koniec stycznia zespół z kraju klonowego liścia powrócił do fanów z nowym materiałem, na który miłośnicy kanadyjskiego grupy musieli czekać długich 6 lat. 


Jak zatem brzmi najnowsze dzieło Billy'ego Talenta?


Forgiveness I + II 4,5/5



Już pierwsze dźwięki, które serwują nam panowie, wydają się sugerować, że tym razem nie będzie brania jeńców. Utwór numer jeden zabiera nas bowiem w początkowej fazie na brawurową przejażdżkę motocyklem z okładki albumu. Pędzimy na złamanie karku, by w połowie nagle udać się na łono melancholijnych rozważań. Wydaje mi się, że za pomocą muzycznych puzzli w postaci piosenki "Forgiveness I + II" rockmeni zza oceanu rzeczywiście chcieli nawiązać do ilustracji będącej motywem przewodnim albumu "Crisis of Faith". Agresywne działania ludzi, których symbolem jest tu grzyb atomowy stają się początkowo powodem do ucieczki, by ostatecznie, już po fakcie sprowokować do myślenia nad rozlanym mlekiem. Dokładnie paralelne odczucia będą towarzyszyć słuchaczowi, który odpali niemal siedmiominutowe wprowadzenie do recenzowanego dziś wydawnictwa. Szczególnie dobitnie taką interpretację podkreśla nieco przygnębiająca partia saksofonu, który jest u Billy'ego czymś nowym.


Reckless Paradise 4,5/5


Dobry poziom trzyma kolejny, najbardziej rozpoznawalny numer z płyty "Crisis of Faith". Kawałek "Reckless Paradise" na ten moment tylko w samym Spotify ma ponad 22,5 miliona odtworzeń. Nie dziwię się temu, gdyż jego rytm zachęca do miarowego kiwania głową. Gitary znów narzucają zawrotne tempo, za którym z zegarmistrzowską precyzją podąża perkusja. Kwintesencja twórczości Kanadyjczyków. 


I Beg to Differ (This Will Get Better) 5/5



"Crisis of Faith" to drugi album, jaki mam okazję recenzować w tym roku 


PRZECZYTAJ: Recenzja The Lumineers "BRIGHTSIDE"


i po raz drugi mam do czynienia z sytuacją, że artyści stawiają wszystko na jedną kartę już na początku wydawnictwa. "I Beg to Differ (This Will Get Better)" zamyka inicjalne trio fenomenalnych dźwiękowych zagrywek. Muszę przyznać, że jest to propozycja, która kupuje mnie najmocniej wśród wszystkich kawałków ze styczniowego albumu. Z jednej strony jest w niej pazur, z drugiej zaś znajduje się tu także miejsce na nutkę melodyjności. Całość spięta jest idealnie dopasowanymi guzikami dopinającymi muzyczny pop-punkowy wręcz dźwiękowy garnitur.


The Wolf 3/5



Początek kawałka "The Wolf" wyraźnie nawiązuje do stylu piosenki "Surrender", czyli jednego z największych przebojów grupy. Kierunek obrany po wysłuchaniu większej ilości taktów trochę mnie zaskoczył. Wybrzmiały mi tu bowiem dźwięki, które przyporządkowałbym do najbardziej rzewnych kompozycji grupy The Rasmus. 


Reactor 2,5/5


"Reactor" nie wywołał we mnie specjalnie widowiskowej reakcji. Będąc szczerym, traktuję go z totalną obojętnością. Lecimy zatem dalej.


Judged 3,5/5


Po chwili wytchnienia, "Judged" ponownie narzuca nam zawrotne tempo, z którym nie poradziłby sobie nawet sam Usain Bolt. Ta propozycja przypomina mi najszybsze kawałki w dyskografii grupy Anti-Flag, z którą notabene Ben i spółka mają wyruszyć w tym roku w trasę po Kanadzie. 


Hanging Out with All the Wrong People 2,5/5


W "Hanging Out with All the Wrong People" na pierwszy plan wysuwa się silny bass. Kompozycji brakuje jednak zwiewności, a refren męczy słuchacza jak przebywanie w towarzystwie tytułowych niewłaściwych ludzi. 


End of Me 4,5/5



"End of Me" muzycznie zahacza o rejony kojarzone z twórczością Red Hot Chili Peppers. Słychać to zwłaszcza w zagranym na sześciu strunach intrze. Wspomniany kawałek wyróżnia się piękną gitarową solówką, w której o swoim instrumentalnych możliwościach przypomina Ian D'Sa. Jest to też jedyna propozycja na albumie, w której Billy'ego wspiera gość (Rivers Cuomo), co jest interesującą odmianą.

 

One Less Problem 4/5


Przedostatnim kawałkiem na nowym albumie Kanadyjczyków jest obdarzony młodzieńczą wręcz werwą utwór "One Less Problem". Uwagę słuchacza przykuwa tu chóralna przyśpiewka, na której oparto całą melodię numeru. Może ona przypaść Wam do gustu lub nie, ale nie można odmówić jej wyrazistości. 


For You 3/5


Billy Talent żegna się z nami momentami lirycznym utworem "For You". Nie dajcie się jednak zwieźć tytułowi, nie jest to klasyczna miłosna ballada. Muzycznie, nawet na sam koniec, chłopaki nie przekręcają w lewo pokrętła z oznaczeniem "power". Choć jest ogień, dźwiękowa konstrukcja piosenki pozostawia jednak pewien niedosyt. Na pewno nie jest to najlepsza pozycja na "Crisis of Faith". Kompozycja, którą śmiało mogłoby z sukcesem wykonać The Darkness w rękach Billy'ego wypada tak sobie.



Podsumowanie: Choć całość płyty "Crisis of Faith" nie przypadła mi do gustu, obcowanie nowym krążkiem Billy'ego było całkiem ciekawym doświadczeniem. Jeśli na co dzień nie protestujecie, gdy z Waszych głośników leci rock, na pewno warto dać szansę powyższemu materiałowi. Słychać, że po latach grania panowie postanowili delikatnie wychylić się poza strefę komfortu, zahaczając o bardzo skrajne rockowe podgatunki. I choć nie w każdym przypadku takie "romanse" wyszły im na dobre, warto docenić próbę modyfikacji brzmienia. Nie oczekujcie tu jednak żadnej rewolucji. Billy Talent nadal robi swoje. Więc jeśli spodziewaliście się gitarowego albumu, którego tętno bije ponad normę, to nie zawiedziecie się. Fani grupy muszą sięgnąć po "Crisis of Faith", a nieco bardziej przypadkowi słuchacze również dadzą radę wyłuskać tu coś dla siebie. Osobiście polecam początek wydawnictwa (pierwsze 3 utwory) oraz kompozycję "End of Me". Do tych urywków styczniowej płyty Kanadyjczyków na pewno będę wracał z uśmiechem na ustach.


Ocena końcowa: 3,7/5








Brak komentarzy: