środa, 8 listopada 2017

Recenzja: Kygo - Kids In Love

Pierwsza płyta Kygo pt. Cloud nine zrobiła na mnie pozytywne wrażenie. Połączenie wysmakowanej, elektroniki z wokalami zdolnych artystów (w tym m. in. uwielbianych przeze mnie Foxes, Angusa i Julii Stone czy Maty Noyes) pozwoliło na stworzenie materiału, który zapada w pamięć, wywołując w zasadzie jedynie pozytywne skojarzenia.



Kilka dni temu Norweg stanął przed wyzwaniem udowodnienia światu, że jest w stanie zawiesić sobie poprzeczkę jeszcze wyżej. 3 października na  sklepowe półki trafił bowiem nowy album urodzonego w Singapurze artysty. Na Kids In Love po raz kolejny pojawiają się goście z najwyższej muzycznej półki (np. OneRepublic czy John Newman). I choć podstawowa wersja płyty to zaledwie 8 piosenek, warto zapoznać się z nowym materiałem stworzonym przez piekielnie zdolnego Norwega.

Siłą albumu Kids In Love jest bez wątpienia jego dwubiegunowość. Z jednej strony dane nam jest usłyszeć dość podobne do siebie melodie, które odbiegają jednak często od klasycznego brzmienia tropical house'u, z jakim kojarzony jest Kygo. Z drugiej zaś zaprezentowany materiał dzięki muzycznej kolaboracji z wieloma artystami brzmi niezwykle różnorodnie.Jeśli wsłuchamy się w pozytywne melodie, które serwuje nam Norweg, skutecznie będziemy mogli uzmysłowić sobie, że propozycje z Kids In Love są balansowaniem pomiędzy dźwiękami charakterystycznymi dla wielu artystów.


I tak np. otwierające krążek Never Let You Go zdaje się nawiązywać do stylu, jaki prezentuje w swych kompozycjach Avicii (swoją drogą jeden z idoli Kygo), kolejna piosenka Sunrise ma w sobie nutę twórczości duetu The Chainsmokers, a nagrany z One Republic numer Stranger Things kieruje nasze myśli w stronę zespołu Coldplay. Mimo wspomnianych skojarzeń w każdym z utworów odnajdziemy elektroniczną nieinwazyjność i rozpoznawalny własny styl, dzięki któremu młody Norweg zdobył serca milionów słuchaczy na całym świecie.

Nowy album skandynawskiego DJ'a to konsekwentne prowadzenie odbiorcy w świat spokojnej muzyki tanecznej. Nie odnajdziemy tu zatem mocnych beatów, bijących po uszach syntezatorów czy agresywnych wokali. Kygo niestrudzenie robi to, do czego zdążył przyzwyczaić swoich fanów, kreuje urokliwe melodie i trzeba przyznać, że wychodzi mu to naprawdę dobrze.

Jeśli uznacie, że 8 kompozycji zamieszczonych na wersji podstawowej wydawnictwa to dla Was za mało, zawsze możecie sięgnąć po wariant deluxe, gdzie odnajdziecie jeden z największych przebojów tego roku, powstały we współpracy z Seleną Gomez singiel  It Ain't Me oraz trzy inne propozycje.


Podsumowanie: Po nową płytę Kygo śmiało może sięgnąć każdy z nas. Poczynając już od okładki, odbiorca premierowego dzieła Norwega dostaje informację, że czeka go nieco niewinna muzyczna przygoda. I istotnie tak jest. Niewinna nie znaczy jednak w tym wypadku nieciekawa. Wachlarz głosów, jakie mamy okazję usłyszeć na Kids In Love doskonale uzupełnia płynącą swoim spokojnym rytmem muzykę, dzięki czemu otrzymujemy interesującą całość, której bez wątpienia warto dać szansę.

Ocena końcowa: 3,75/5


Zachęcam do polubienia Dźwięków Wnęki na Facebooku. Dzięki temu nie ominą Cię muzyczne nowości i interesujące inspiracje, a na mojej twarzy pojawi się uśmiech. :)



Brak komentarzy: