środa, 26 lipca 2017

Chester Bennington - przedwczesne pożegnanie z Legendą

20 lipca dotarła do nas tragiczna wiadomość. Chester Bennington, jeden z liderów Linkin Park, popełnił samobójstwo. Od tego czasu minęła już chwila, jednak nadal mam wrażenie, że nikt nie spodziewał się, że los wymierzy wielbicielom muzyki tak tragiczny cios poniżej pasa.

Linkin Park to dla mnie coś więcej niż zespół. Dzięki grupie z Kalifornii odkryłem piękno muzyki.Utwory tworzone przez LP przeprowadziły mnie z okresu szkolnego w dorosłe życie.

Hybrid Theory jest według mnie najlepszym albumem wszech czasów, a piosenki jak In The End, One Step Closer czy Papercut śmiało określiłbym mianem ponadczasowych.Niestety 20 lipca zespół Linkin Park, jaki znał każdy z nas, opuścił nas na zawsze. Depresja zabrała nam Chestera, jedną z najważniejszych składowych wyjątkowości szóstki z Kalifornii. Człowieka, który jak ktoś kiedyś napisał "potrafił śpiewać jak anioł i krzyczeć jak diabeł". Barwa Jego głosu była i jest nie do podrobienia. Paleta dźwięków jakimi zapełniał muzyczne płótno wydawała się tak różnorodna, jak Jego wizerunek, zmieniający się wielokrotnie na przestrzeni lat.

Dla mnie Chester Bennington to najwyższa wokalna liga, Legenda na poziomie Johnny'ego Casha czy Freddiego Mercury'ego. Mógłbym podać tutaj tysiące przykładów nagrań, które potwierdziłyby moje stwierdzenie, lecz każdy, kto choć raz słyszał głos zmarłego frontmana LP, wie o czym mówię.

Recenzując One More Light - ostatnią płytę Linkin Park - skupiałem się jak zwykle bardziej na muzyce niż na tekstach. Jednak nawet osoby zaczytujące się w słowa na wspomnianym albumie nie zdawały sobie sprawy, jak poważne problemy są w nich poruszone, problemy przez które opuścił nas wielki Artysta. Często wydaje nam się, że niektóre osoby będą z nami na zawsze, niestety los gdy tylko tak pomyślimy wysyła nam okrutny chichot. Śmierć Chestera Benningtona do olbrzymia strata dla muzyki i na pewno nie jest to tylko moje zdanie. Słysząc relacje ludzi, którzy znali go osobiście, można dojść do wniosku, że to również olbrzymia strata dla świata.

Szkoda, naprawdę wielka szkoda takiego zakończenia walki wokalisty Linkin Park z jego demonami.

Co dalej z Linkin Park?

Takie pytanie zadają sobie wszyscy fani wspomnianej kapeli. Moim zdaniem grupa powinna zakończyć działalność. Jeśli jej członkowie będą w stanie pozbierać się po zaistniałej tragedii, być może mogliby spróbować tworzyć pod innym szyldem. Z pewnością Mike, Brad, Dave, Rob i Joe nie powinni próbować szukać nowego frontmana, bo to nie ma sensu.

Linkin Park nie będzie istniało bez Chestera. To jak Queen bez wspomnianego Freddiego czy Myslovitz bez Artura Rojka (na szczęście jego dokonań będziemy mogli jeszcze posłuchać). Jaka jednak będzie decyzja grupy, czas pokaże.

Na koniec chciałbym tylko napisać kilka prostych, ale niezbędnych słów: serdecznie dziękuję za wszystko, spoczywaj w pokoju, Legendo.


2 komentarze:

Zuziio pisze...

Ta informacja zszokowała mnie nie mniej niż Ciebie. LP był jednym z pierwszych zespołów, jaki poznałam chodząc do podstawówki. Może nie znałam ich w tym czasie z płyt, ale z najbardziej znanych singli - już tak. Nowej płyty nie znam. Nie śledziłam też życia prywatnego Chestera ani jego wywiadów itp. Taka "niedzielna" słuchaczka jak ja myślała, że był osobą pogodną, zadowoloną z życia. Stąd ten szok jest większy.

Zapraszam do mnie. Także prowadzę bloga o muzyce.
http://the-rockferry.blog.onet.pl/

Galaktyka Muzyki pisze...

Zuziio, Chester przez lata zmagał się z wieloma problemami, choć na zewnątrz prawie zawsze był uśmiechnięty. Szkoda, że los zabrał nam takiego wielkiego Artystę :/ Twojego bloga chętnie odwiedzę, pozdrawiam Olek - Dźwięki Wnęki.