poniedziałek, 6 grudnia 2021

Recenzja: Kaśka Sochacka - Ministory [EP]

 


Muzyczne dokonania Kaśki Sochackiej to bez wątpienia jeden z najbardziej interesujących tegorocznych debiutów na rodzimym rynku. Dopieszczony album "Ciche dni" spotkał się z ciepłym przyjęciem zarówno ze strony recenzentów, jak i przyszłych fanów. Nic dziwnego, że artystka postanowiła kuć żelazo póki gorące, choć nie ukrywam, że nie spodziewałem się, że nie da mu prawie w ogóle wystygnąć. 


Wydać debiut i jeszcze w tym samym roku kolejny (mini, ale zawsze) album, to dość niespodziewane zagranie. Po wysłuchaniu listopadowego wydawnictwa stwierdzam jednak, że jest ono swego rodzaju dopowiedzeniem, które śmiało mogłoby być wersją deluxe krążka "Ciche dni", gdyby wcześniej takowa nie powstała.



Wśród 7 utworów zawartych na EP-ce "Ministory" znajdziemy dwie piosenki, które poznaliśmy już w przeszłości. Tym razem mamy okazję usłyszeć nieco zmienioną wersję kawałka "Nie było Cię" oraz wykonanie live kompozycji "Porzucić". Na pewno jest to nie lada gratka dla osób, które pokochały marcowy materiał Kaśki. Dla przeciętnego słuchacza ta zagrywka może wydawać się klasyczną zapchajdziurą. Wszystko zależy od naszego nastawienia do dotychczasowych nagrań wokalistki.


Dla mnie zdecydowanie ciekawszym kąskiem stały się w 100% premierowe części składowe "Ministory". 


Wśród nich na szczególne wyróżnienie zasługują:


- "Sukienka" - Kaśka Sochacka doskonale wie, jak przekuć smutek w przyjemność (słuchaczy). Klimat tej propozycji w połączeniu z lirycznym dekadentyzmem sprawia, że długie jesienne wieczory mogą stać się jeszcze bardziej melancholijne. Niektórzy jednak lubią aż tak wczuć się w sytuację podmiotu lirycznego.


- "Tańcz" - propozycja zaczynająca się trochę jak popowy przebój DJ Tiesto i Rity Ory "Rituals" pozytywnie zaskakuje minimalizmem. Z początku jedynie budująca tło muzyka, w 3/4 piosenki przybiera zdecydowanie bardziej aktywne oblicze, które można interpretować jako odzwierciedlenie emocjonalnego wybuchu, do jakiego kieruje nas tekst. Ciekawe konsolidacja dźwięku i słowa.


- "Niebo było różowe" - uwielbiam tak rytmiczne piosenki. Mój zdecydowany faworyt z nowej płyty. Czasem mniej środków artystycznych znaczy więcej niż tony niepotrzebnych ozdobników. 



Pozostałe dwie kompozycje ("Spaleni słońcem", Zostaję przy tym, co już znam") zrobiły na mnie nieco mniejsze wrażenie, choć druga z wymienionych propozycji zaskoczyła muzycznym rozwinięciem zbliżającym nas do onirycznych akcentów. 


Podsumowanie: Po przesłuchaniu "Ministory" wydaję mi się, że moje sformułowanie "dopowiedzenie" jest idealnym opisem siedmioczęściowego materiału. Podsumowując nowy mini album Kaśki nie sposób nie odnieść się do piosenek z marca. Kontynuacja tamtej linii lirycznej i emocjonalnej jest naturalnym działaniem, które podjęła piosenkarka. Pytanie, czy tą koncepcją przesiąknie również następna płyta? A jeśli tak, to czy będzie to nadal tak interesujące dla słuchacza?


Na razie skupmy się jednak na tym co jest teraz, a jest bardzo dobrze. Kaśka Sochacka znalazła swoje miejsce na nadwiślańskiej ziemi i warto przyglądać się jej dokonaniom, bo nie wiem jak Wy, ale ja lubię obserwować ludzi z talentem. Jeśli będziecie sięgać po EP-kę "Ministory', nie możecie pominąć utworu "Niebo było różowe". Reszta kompozycji stoi przynajmniej na przyzwoitym poziomie, zatem absolutnie warto wcisnąć play.


Ocena końcowa: 3,8/5   



Po aktualności ze świata muzyki zapraszam do centrum działania Galaktyki, czyli na mój profil na Facebooku. :)

Brak komentarzy: