wtorek, 17 lipca 2018

Recenzja: Lady Pank "LP1"

Trochę to trwało, ale nareszcie udało mi się w spokoju pochylić na tym albumem. 35 lat po ukazaniu się pierwszej płyty legendarnego kolektywu o nazwie Lady Pank, Panasewicz i spółka wpadli na pomysł by ponownie zarejestrować przełomowy dla ich kariery materiał.

I być może w powietrzu moglibyśmy poczuć zapach odgrzewanego kotleta, gdyby nie jeden szczegół - pojawiający się na albumie LP1 goście. Powiedzieć, że na wydanym w połowie czerwca krążku usłyszeć można śmietankę polskiej sceny rockowej, to tyle co nie powiedzieć nic. Co ciekawe, dobór gości łączy pokolenia. Markowski, Janerka - ukłon w stronę równolatków zespołu, Rojek, Kowalska - puszczenie oka w stronę osób wchodzących w dorosłość na przełomie XX i XXI wieku,  Rogucki i Zalewski - uśmiech do studentów i korpopokolenia. Oczywiście mocno w tym wypadku uogólniam, niemniej jednak wydaję się to być kapitalnym, choć pewnie nie do końca planowanym zabiegiem marketingowym. Z drugiej strony należy przecież wziąć pod uwagę, że na koncerty Lady Pank i bez takich "zagrań" przychodzą zarówno urodzeni w III RP przedstawiciele młodzieży, jak i już mocno dojrzali ludzie, doskonale pamiętający czasy PRL-u.

Wróćmy jednak do płyty. Przy jej recenzowaniu chciałbym pokusić się o nieco inny niż zwykle sposób oceny poszczególnych utworów. Porównanie oryginału z nowo nagraną wersją może bowiem okazać się ciekawym wyzwaniem.


Mniej niż zero (Kowalska, Markowski, Organek, Rogucki, Wyrostek)
oryginał>wersja z LP1 

Rozbicie partii wokalnych między kilkoro artystów wydaje się rozpraszać słuchacza. Wiem, że miał być to swoisty manifest połączenia sił, jednak jak dla mnie utwór na tym stracił. Na wielkie słowa uznania zasługuje jednak wplecenie akordeonowej solówki mistrza tego instrumentu - Marcina Wyrostka.

Kryzysowa narzeczona (Organek)
oryginał>wersja z LP1

Nie przepadam za Organkiem, a jego wersja Kryzysowej Narzeczonej wypada jak na mój gust blado, bez większego wyrazu.

Fabryka małp (Krzysztof Zalewski)
oryginał=wersja z LP1

Fabryka Małp swego czasu znalazła się w moim TOP5, jeśli chodzi o Lady Pank. (przeczytaj: Topowe piątki: Lady Pank). Choćby z tego powodu miałem co do tej piosenki spore oczekiwania. Szczerze mówiąc, nie spodziewałem się, że Krzysztof Zalewski poradzi sobie aż tak dobrze. Lekko zachrypnięty głos wychowanego na mocnej muzyce artysty wydaje się być co najmniej przyzwoitym uzupełnieniem legendarnego, bardzo rytmicznego podkładu.

Pokręciło mi się w głowie (Lech Janerka)
wersja z LP1>oryginał

Duet Janerka/Panasewicz sprawdził się w tym wypadku wyśmienicie. Nieco spokojniejsze wersy pierwszego z nich doskonale kontrastują z dość ostrymi wejściami "Panasa". Wspomnianej dwójce udało się stworzyć niepowtarzalny klimat, za co jestem w stanie po raz pierwszy przyznać zwycięski laur wersji z LP1.

Dudu, Zakłócenie porządku - warianty obu piosenek zawarte na tegorocznym wydawnictwie są niemal identyczne w stosunku do oryginalnych kompozycji. Oczywiście kształt nagrań jest dużo lepszy, jednak jakość artystyczna pozostała na tym samym poziomie.

Zamki na piasku (Kasia Kowalska)
oryginał>wersja z LP1

Z całym szacunkiem dla pani Kowalskiej, ta wersja Zamków na piasku nie zdobędzie mojego serca. Damski wokal w tym wypadku całkowicie zmienił obraz wspomnianej pieśni. Można zatem stwierdzić, że [oprzeczka zawieszona przez oryginał znalazła się na zbyt wysokim pułapie.

Wciąż bardziej obcy (Artur Rojek)
oryginał>wersja z LP1

Kiedy dowiedziałem się, że wśród gości zaproszonych przez Lady Pank do ponownego nagrania debiutanckiej płyty jest Artur Rojek, ostrzyłem sobie zęby. Były frontman Myslovitz to bowiem ktoś, kogo zawsze słucha się z niebywałą przyjemnością. Niestety akurat tym razem jestem zawiedziony. Delikatny głos piosenkarza teoretycznie powinien świetnie korespondować z tekstem kawałka Wciąż bardziej obcy. W rzeczywistości nowo powstała wersja jest jak dla mnie "za miękką". Myślę, że po przesłuchaniu zrozumiecie, o co mi chodzi.

Vademecum skauta (Piotr Rogucki)
oryginał>wersja z Lp1

Charakterystyczny zaśpiew "Roguca" na pewno wywoła poruszenie. W jego wydaniu Vademecum skauta brzmi ciekawie. A na pewno jest zapamiętywalne, a to już sukces. Pomimo pozytywnych stron nowej interpretacji, oryginał nadal przemawia do mnie bardziej.

Moje Kilimandżaro (Grzegorz Markowski)
wersja z Lp1>oryginał

A zatem mamy drugą wygraną przedstawiciela czerwcowego albumu. Być może po raz kolejny pomógł fakt, że nie chodzi o jeden z najsłynniejszych kawałków grupy, który słyszało się w swoim życiu tysiące razy. A może po prostu stara gwardia trzyma się naprawdę dobrze.

Bonusy
Na Lp1 poza dziesięcioma piosenkami, które znalazły się 35 lat temu na winylu o nazwie Lady Pank odnajdziemy także trzy dobrze znane kompozycje: Małą Lady Pank, Tańcz głupia tańcz oraz Minus 10 w Rio.

Mała Lady Pank - podobna sytuacja, jak w przypadku Dudu i Zakłócenia porządku 

Tańcz głupia tańcz (Maciej Maleńczuk)
wersja z Lp1>oryginał


To, co zrobił z tą piosenką Maciej Maleńczuk zasługuje na bardzo niskie ukłony. Absolutnie prawdziwy wokal wstrzelił się w tym wypadku  w instrumentarium z mocą rakiety wylatującej w kosmos. Maleńczuk pokazał niesłychany pazur, wygrywając wszystko (szacunek, uznanie, podziw). Nie spodziewałem się takiego obrotu spraw.

Minus dziesięć w Rio (Katarzyna Nosowska)
wersja z Lp1>oryginał

Moim zdaniem Katarzynie Nosowskiej poszło znacznie lepiej niż wcześniej jej imienniczce. Minus dziesięć w Rio w interpretacji Nosowskiej ma w sobie określony typ polotu. Wrażenie robi tutaj głównie refren, który przy  barwie wokalistki Hey płynie w bardzo dobrą stronę. Świetną atmosferę kreuje również solówka na trąbce, której brak w oryginale. Nieśmiało, ale jednak w tym "pojedynku" orzekam zwyciężczynią wersję z Lp1.

Podsumowanie:
Biorąc pod uwagę porównania dwóch wariantów poszczególnych utworów, ostatecznie minimalnie ciekawsze okazały się być dal mnie oryginalne wersje przebojów. Choć to tylko zabawa, jej rezultaty pokazują, że warto dać szansę reedycji płyty Lady Pank.

Choć nagrania sprzed 35 lat nieznacznie brylują w mojej świadomości, każdy szanujący się meloman powinien "rzucić uchem" na wydawnictwo o nazwie Lp1. Kilku współczesnych interpretacji  prawdziwych klasyków polskiej muzyki słucha się bowiem z nieskrywaną radością. Parę nie trafiło w moje dźwiękowe upodobania, ale niewykluczone, że to, co dla mnie nie jest ciekawe, Was zaintryguje.

Jeśli kojarzycie debiutancką płytę Borysewicza i jego kolegów (np. z lat młodości), absolutnie warto ją sobie przypomnieć, jeśli nie, pora zagłębić się w kanon rodzimego rocka. Reasumując, dobrze, że ta płyta powstała w pewien sposób na nowo - dzięki temu kolejne pokolenia nie będą mogły zapomnieć o fenomenie Lady Pank, których określiłbym mianem polskich Stonesów.



Koniecznie odwiedźcie mnie na Facebooku. Zapraszam! ;)








Brak komentarzy: