poniedziałek, 6 kwietnia 2020

Recenzja: Madamme "Tadamm!"

Nie pierwszy raz mam okazję zetknąć się z twórczością wyjątkowej folkowej grupy Madamme.  Kolektyw działający od 2016 wydał ostatnio kolejny w swojej karierze minialbum, będący zapisem przeżyć i pomysłów, które narodziły się w głowach i sercach muzyków w ostatnich miesiącach. A te oprócz zbierania inspiracji, przyniosły również zmiany personalne. Najistotniejszą z nich wydaje się roszada na pierwszej linii frontu, a więc transfer na stanowisku wokalistki.

Jak zatem brzmi odświeżone Madamme?

Na pewno niejednoznacznie. Żonglerka stylami jest bowiem dla grupy chlebem powszednim. Widać to doskonale w otwierającym album Tadamm! utworze Przygoda!.



Początkowe, bardzo wysokie prowadzenie głosu przez wokalistkę ociera się tu nawet o śpiew ludowy. I choć warstwa instrumentalna lawiruje w granicach akustycznego grania, w okolicach mostka dochodzi do ciekawego spowolnienia przypominającego styl western. Niespodziewanie kompozycje kończy żywcem wyjęty z gramofonowych nagrań z bajkami z czasów PRL niski męski głos.

Charakterystyczny styl wokalny Basi Białkowskiej, o którym pisałem powyżej występuje również w utworze numer dwa na Tadamm!. Bardzo specyficzny ton wyśpiewywanych słów nie pozostawia słuchacza w poczuciu obojętności. Można albo go uwielbiać, albo mieć na niego reakcję alergiczną. Mi niestety bliżej jest do drugiego z tych stwierdzeń.

Na szczęście w dalszych fragmentach materiału wokal przybiera lżejszą, nieco przytłumioną formę, co moim zdaniem lepiej dopasowuje się do brzmienia akustycznych instrumentów. Może właśnie dlatego to druga część Tadamm! zrobiła na mnie dużo lepsze wrażenie.



A drugą połowę minialbumu otwiera bardzo interesująca piosenka Spomiędzy. Powyższa wersja jest co prawda nagraniem koncertowym, lecz brzmi niemal identycznie w stosunku do studyjnego nagrania (co naturalnie w czasach wszechobecnej obróbki komputerowej dźwięku jest niemałym komplementem). We wspominanym utworze na uznanie zasługuje rozłożenie akcentów. Spokojniejsze zwrotki uzupełnia żywszy refren, do którego wprowadza nas genialne "mamrotanie pod nosem" chłopaków. I właśnie, gdybym miał doradzać zespołowi, proponowałbym częstsze korzystanie z kontrapunktów wokalnych, tj. kontrastowanie wyjątkowego głosu Basi (bo taki jest) z męskim, niskim tembrem. Na Tadamm! takie zagrania wykonują świetną robotę.

Na słowa uznania zasługuje również kompozycja Zimowy. Niesamowity klimat utworu zbudowany jest na świetnym pianinie. Naprawdę czuć tu padający śnieg i grudniową aurę. Dzięki temu można powrócić do czasów dzieciństwa, gdzie biały puch był synonimem zimy. Wielkie brawa należą się w tym wypadku również za malutkie akcenty instrumentalne w tle, perfekcyjnie dopełniające całość.


Wydawnictwo kończy strunowy Lepszy świat. Do głosu dochodzą tu ukulele i niepowtarzalne wokalizy, choć nie tylko. Propozycja wydaje się pigułką twórczości Madamme. Mamy tu bowiem łączenie wielu akcentów i tendencji.  Dzięki temu w nagraniu usłyszymy gitarę w stylu country z głębokiego źródła Tennessee, rozpoznawalne pianino, a nawet harmonijkę ustną. Osobiście zwróciłem również sporą uwagę na refren, który jak dla mnie, jest najlepszym i najłatwiej wpadającym w ucho na całej płycie.

Podsumowanie: Twórczość zespołu Madamme na pewno nie jest dla każdego. Do jej odbioru potrzeba bowiem sporej dawki wrażliwości, o którą w dzisiejszych czasach coraz ciężej. Akustyczno-liryczny sznyt kolektywu jest drogą niejako pod prąd. W kraju gdzie królują proste i łatwe brzmienia to spore ryzyko. Jak jednak pokazał przykład Kwiatu Jabłoni, ryzyko niekiedy popłaca, zwłaszcza jeśli wkłada się w to, co się robi masę serca. A tak na pewno jest w przypadku Madamme. Zachęcam zatem wszystkich poszukujących nieoczywistych muzycznych rozwiązań do sięgnięcia po całą płytę Tadamm!. Bo choć do mojej muzycznej wrażliwości trafiła jedynie druga część wydawnictwa, niewykluczone, że Wasze zdanie będzie zgoła odmienne.



Dziękuję za przeczytanie tego wpisu i wsparcie okazywane mi przez cały czas dotychczasowej działalności bloga.


                                                                                                                                        Ostatni wpis na blogu: Recenzja piosenka po piosence: Dua Lipa "Future Nostalgia"





Brak komentarzy: